W tym dniu Mariusz nie jechał sam. Wpierw, jeszcze w Łodzi, odwiedził go dawny towarzysz wypraw - Leon wraz dziewczyną i Kazna. Start nieco opóźniły problemy z sakwą, ale szczęśliwie po godzinie 14 ruszyliśmy - Mariusz, jego dwaj bracia Piotrek i Kamil oraz ja - Krysia. Piotrek niestety nie mógł jechać zbyt daleko, Kamil odprowadził brata do Łęczycy, natomiast we dwoje dojechaliśmy około 60 km od startu. Rozbijanie namiotu, walka z komarami1:0 dla komarów, wypakowywanie, walka z komarami 27:5 dla komarów, drewno na ognisko, walka ...58:34 dla komarów, ognisko, 76:68 dla komarów. Ach jakaś nierówna była ta walka. Wciąż niedowierzanie, że wyprawa się już rozpoczęła. W końcu - marzenia się spełniają...