Dziś padł rekord - 160km i gdyby nie to, że czasem trzeba spać, Mariusz jechałby i jechał non stop. Pełen jest radości i siły:) Dzień minął lekko ze słońcem - ostatnio wiernym towarzyszem jego podróży. Nasz podróżnik zajada się nowym paliwem - musli i dżem żurawinowy - mała bomba kaloryczna, która jak widać działa. Nocleg już nad brzegiem Morza Bałtyckiego. Ciągle zmieniają się plany - Mariusz chce zjechać do Polski może jeszcze w sierpniu, a przy takim tempie to chyba się uda!