Dziś Mariusz nocuje u znajomych znajomych, czyli kawałek Polski w Norwegii. Oznacza to ciepłą kąpiel, jedzonko, prąd i co najważniejsze internet = kontakt!!! Niebawem podeśle nam trochę zdjęć z dotychczasowego fragmentu podróży. Dzisiejszy dzień, choć mimo kilku 15 minutowych deszczy, był przyjemnym - wpierw wiatr w plecy, stąd też dało się jechać ze średnią ok 27km/h.
Jak to dobrze, że znajomi czasem migrują - zawsze można ich odwiedzić, ot choćby w trakcie wyprawy rowerowej na Norkapp. Pranie - to było coś, co Mariusza bardzoooo ucieszyło i prąd - podładować akumulatorki, telefon i siebie - dostał deser (oczywiście jesteśmy okropnie zazdrośni;)) Wieczorem - wysłuchując moich smętów, biedny Mariusz (biedny bo musiał tego wszystkiego wysłuchiwać) obmyślał, czy jechac do Oslo, czy je minąć - miał około 50 km, a już dalej tylko góry, góry i jeszcze raz góry... najtrudniejszy odcinek wyprawy. Na szczęście z Nordkapp'u będzie łatwiej i szybciej...:)