Zaczęły się pierwsze górki, czyli i pierwsze przełęcze. Tę pierwszą z pierwszych Mariusz ma już za sobą, wrażenie pozytywne, nastrój także. Dziś starał się jak tylko mógł omijać główne drogi - na drogach lokalnych wszędzie są ścieżki rowerowe, na tych większych nie można jeździć,bo nagle okazują się drogą ekspresową albo płatną. A zapomniałabym dodać - nie złapał jeszcze żadnej gumy i rowerek spisuje się na medal (odpukać). Żadnych niespodzianek, czy zaskujących sytuacji. Ciągle tylko wiatr w plecy (niedługo zacznę myśleć, że to wakacyjki a nie wyprawa na krawędzi...wytrzymałości:)