Cały dzień był dosyć pechowy - awaria przerzutki, którą na szczęście udało się naprawić. Potem z kolei okazało się,że aparat się popsuł - nie łapie ostrości - czyżby miałoby nie być zdjęć z Nordkappu???? Rano padało, dlatego też Mariusz zebrał się dopiero koło południa, czekała na niego kręta droga oraz kilka tuneli podwodnych - pierwszy około 2-3 kilometrowy, drugi około 5 km - wpierw trzeba zjechać w dół,ale potem mocno pod górę. Nasz podróżnik jechał do bardzo późna (około północy) - chciał wykorzystać to, że nie padało. Ten dzień nie należał do najłatwiejszych i najlżejszych - można by rzec - kryzysu ciąg dalszy. Ale jak to napisał w komentarzu Cortez - każdy kryzys ma swój koniec (i tu wielkie pozdrowienia od Mariusza i ode mnie). Wszystkie komentarze i ciepłe słowa od Was drodzy czytelnicy przekazuję Mariuszowi na bieżąco i to dodaje mu otuchy oraz sprawia, że jedzie się trochę lżej. I właśnie za to trzymanie kciuków - Mariusz dziękuje!
p.s. jak pokazuje doświadczenie Mariusza - Norwegia jest dosyć małym krajem - tego dnia Mariusz napotkał 2 razy ludzi, których już wcześniej spotykał. 2kę Niemców, którzy poprzednim razem rozbili się na polance, zostawiając wszystkie swoje rzeczy dosłownie wszędzie i smacznie chrapali. Spotkał także Polaków, którzy camperem jechali na Nordkapp i już stamtąd wracali - ponoć obecnie panująca tam temp. to 4 stopnie i tak silny wiatr, że chciał autko wywrócić. Owi Polacy opowiadali naszemu podróżnikowi, iż znalazł się tam także jeden śmiałek - rowerzysta sakwiarz, który chciał w ten wiatr osiągnąć swój cel - Przylądek Północny. Nie było to jednak możliwe. Do tego czasu pogoda się jeszcze zmieni 5 razy, miejmy nadzieję, że nie będzie aż tak źle...