Pomimo jazdy pod wiatr, dzień był udany i całkiem ciepło. Pojawiły się lasy i teraz już ciągle lasy, lasy i jeziora, jeziora, których jest tam mnóstwo (lądolód skandynawski zrobił swoje). Drzewka są nieco mniejsze niż nasze, ale zawsze to las, w którym można się zaszyć. A jak już człowiek się w takim lesie zaszyje to oczywiście atakują go KOMARY! Dlatego też Mariusz zakupił fińskiego offa i działa magicznie w 100%, nic go nie gryzie. Zrobił zakupy na 2-3 dni, zjadł tez coś a la owsianko - musli z bananami - ponoć bardzo dobre. Nie brakuje mu zapału i sił. Noce i dnie są już cieplejsze. Co dzień spotyka podróżników zdążających na Nordkapp, parę dni temu Niemca, dzisiaj Belga. Nasz podróżnik planuje zjechać do Łodzi za miesiąc (już nie mogę się doczekać). Szwecja na całe szczęście jest także dużo tańsza od Norwegii (tzn wciąż droższa od Polski, ale już tylko ok 2 razy, a nie 4).Za około 2 tygodnie Mariusz planuje dotrzeć do Helsinek, potem promem do Tallina, a stamtąd HYC do Łodzi. Mariusz szacuje, że bez problemu będzie robił dziennie ponad 100km, nie ma już takich gór jak w Norwegii, jedynie pagórki i krajobraz falisty, coś jak nasza Suwalszczyzna. A i jeszcze jedno - dlaczego ten język musi być taki kosmiczny? :)