Dzisiejszy dzień nie należał do najłatwiejszych - upał 30 stopni w cieniu, ok 25 km szutrowe drogi, a asfalt gorszy niż kratery na Księżycu. Tzn. takie zalepione kratery, asfalt jak plastelina, dlatego Mariusz już wolał jechać poboczem - było równiej niż na drodze. Dodatkowo wszędzie żwir i pył, tiry, sakwy nabrały koloru białego (a były czarne). Cięgle pod wiatr. Naszego podróżnika mocno dopadło zmęczenie i o ile ma on jeszcze siłę i chęć pedałować, o tyle nie chce mu się już rozbijać namiotu - rutyna, ciągle to samo. Mariusz zastanawiał się, co Łotwa robi w Unii Europejskiej - chałupy kryte strzecha, bez prądu, kozy na drogach, drogi pamiętają jeszcze "Pana Tadeusza" czy "Nad Niemnem". Przyjęto ją do UE chyba tylko jako "zapchaj dziurę" pomiędzy Estonią a Litwą. W linii prostej do granicy polsko - litewskiej ma ok 300km, czyli za ok 2,5 dnia powinien tam dotrzeć.